Numer katalogowy

ZOHAR 131-2

Data premiery

24/10/2016

Formaty

CD

GENETIC TRANSMISSION

Chrząszcz brzmi w trzcinie

Numer katalogowy

ZOHAR 131-2

Data premiery

24102016

Formaty

CD

Drugą z kolei publikacją w cyklu GT Archive Series jest krążek „Chrząszcz brzmi w trzcinie”, pierwotnie opublikowany przez Tochnit Aleph w 2006 roku na krążku CDr. W dość krótkim czasie nakład został wyczerpany i praktycznie do dzisiaj materiał był niedostępny w żadnej innej formie. „Chrząszcz brzmi w trzcinie” to zapis sesji opartej o rejestrację najbardziej pierwotnych źródeł dźwięku, które zostały jedynie ułożone w odpowiednie struktury tak, aby tworzyły zwarty materiał, jednak nie podlegały żadnym modyfikacjom, ani postprodukcyjnej obróbce.

Na album składa się 6 kompozycji, około 60 minut industrialnej przestrzeni dźwiękowej, charakterystycznej dla twórczości Genetic Transmission.

Ta reedycja jest ściśle limitowana do 200 kopii.

gt_chrzaszcz2

Tracklista

Violence On-line
„Radio się zepsuło?” „Nie mamo, to redaktor Księżyk puszcza Genetic Transmission w Rozgłośni Harcerskiej”. Tak to było w magicznych latach 90. Niewykluczone, że nagrania z kultowej „cegły” (czyli pierwszego materiału GT wydanego na zalanej cementem kasecie) poznałem wcześniej niż na dobre osłuchałem się z „kanonicznym” industrialem, ale kto by to pamiętał… Tomasz Twardawa, niegdyś pyskaty eksperymentator i główny hejter rocka industrialnego, uznawany jest dziś za klasyka polskiego turpizmu muzycznego. „Genetic Transmission” i „Chrząszcz Brzmi w Trzcinie” to awznowienia materiałów wydanych odpowiednio w 1997 roku przez OBUH i w 2006 na limitowanym CDr. Nie wiem na ile działa tu mój sentyment i wspomnienie wrażenia, jakie zrobiła na mnie ta „muzyka”, ale twierdzę, że wydawnictwa Genetic Transmission prezentują dziś coś więcej niż wartość kronikarską. Ich reedycja ma szczególne znaczenie w dzisiejszych czasach, kiedy muzyka „ekstremalna” wytraciła całą siłę rażenia i została poupychana po gatunkowych szufladach. Genetic Transmission to elektroaktustyczny eksperyment w postaci klinicznie czystej – żadnych rytmów, żadnych szczątkowych melodii, żadnego kontekstu gatunkowego ani ideowego. Tylko atak hałasami, preparowanymi taśmami, sprzężeniami i modulowanym szumem. Manifest radykalizmu – owszem, ale taki, który do dziś robi wrażenie, a przy tym bardzo „muzyczny” jak na swoją niszę. (4,5 pkt)

FYH!
Ano takimi, jak chociażby Chrząszcz brzmi w trzcinie, pierwotnie wydany przez Tochnit Aleph w 2006 na cedeerze, a obecnie w ramach GT Archive Series w limitowanym nakładzie 200 kompaktów. Idea sprowadzała się tu do zarejestrowania materiału w sposób wyłączający możliwość późniejszej postprodukcji. Ta precyzyjna i mozolna praca zaowocowała sześcioma kompozycjami, w których posklejane dźwięki nawet bez obrazu stanowią idealny materiał na wywołujący chęć skrycia się pod kołdrą horror. Nagromadzenie iście filmowych efektów dźwiękowych jest tu przeogromne. „Obślizgłe” odgłosy i pomruki nagromadzone w otwierającym album utworze przypomniały mi godziny spędzone nad grą Starcraft, gdzie starałem się rozmontować odrażające zastępy Zorgów, mówiących bardzo podobnym głosem. Tytuł płyty idealnie oddaje więc klimat panujący w materiale. Kolejne kompozycje przynoszą nie mniej wrażeń słuchowych pobudzających wyobraźnię. Do przesłuchania w jednym podejściu polecam głównie dla koneserów. Mnie pozostały próby oswojenia materiału (całkiem zresztą udane) na raty.

Grisli CanalBlog
Si belle qu’on se jettera sur une autre réédition sortie à l’époque sur Tochnit Aleph : Chrzqszcz brzmi w trzcinie. Twardawa franchit encore un cap dans l’étouffement et du coup… plus difficile pour nous de respirer (orgues, ordinateur, bandes triturées ne nous laissent pas le choix). Loin d’être aussi intéressant que l’autre, mais l’autre c’est quand même quelque chose.