Numer katalogowy

ZOHAR 120-2

Data premiery

29/03/2016

Formaty

CD

Rafał Kołacki

Hijra. Noise from the Jungle

Numer katalogowy

ZOHAR 120-2

Data premiery

29032016

Formaty

CD

Nowa płyta Rafała Kołackiego ”Hijra. Noise from the Jungle” zawiera nagrania terenowe wykonane podczas podróży do tymczasowego obozu uchodźców Jungle w Calais. Żyje tam około 4 tys. emigrantów, na stosunkowo małym terenie współegzystują tam różnego typu nacje tworząc eklektyczną, niepowtarzalną wersję kultury dźwiękowej. Płyta będąca zapisem wydarzeń muzycznych, jest swojego rodzaju subiektywnym archiwum podróży etnomuzykologicznej. Przede wszystkim jednak przepełniona emocjami i uczuciami ludzi, dla których tworzenie sztuki, muzyki jest bardzo często jedyną formą odreagowania tęsknoty za domem.

Płyta została wydana w 3-panelowym ekopacku w ściśle limitowanym nakładzie 300 szt. Za okładkę odpowiada Mirt (rozpad.com). Masteringiem zajął się Marcin Dymiter. Nad całym procesem wydawniczym czuwał Michał Porwet.

kolacki_wizu

Recenzje

Ktoś Ruszał Moje Płyty
W ostatnich miesiącach, które cierpliwie zmieniają się w lata, w prasie sporo jest reportaży i zdjęć z Dżungli, obozowiska 4 tys. uchodźców pod francuskim Calais. Czas na inną perspektywę – muzyczną. Rafał Kołacki, muzyk grup Hati, T’ien Lai czy Molok Mun, przez tydzień zapisywał w dźwięku życie Dżungli.
W jego field recordings ludzie wielu języków i kultur tworzą razem coś nowego: muzyka zachodnioafrykańska stapia się z bliskowschodnią, tradycyjnie arabska z rapem a cappella. Słychać coś jak skrzypce z metalowym pudłem rezonansowym, ale nade wszystko hałas agregatów.
Słuchamy strzępów improwizowanych koncertów, nagrań puszczanych z telefonów lub samochodowych głośników, a także czegoś pomiędzy – ludzi śpiewających, gwiżdżących, wybijających rytm do nagrania płynącego z radyjka czy smartfona. W Dżungli, którą co jakiś czas francuskie władze próbują zrównać z ziemią, oprócz młodych mężczyzn mieszkają starsi ludzie i dzieci – razem z nimi słuchacz obcuje z muzyką z ich rodzinnych krajów. Oczywiście towarzyszy temu tęsknota, ale też ulga, radość, nadzieja – takie, na jakie stać uchodźców z terenów wojny. Poruszające jest to, że w muzyce, której słuchają i którą grają uchodźcy, tak oczywisty jest wpływ muzyki zachodniej (choćby hip-hopu, funku). Skale, rytmy i melodie są jak koszulki Barcelony, coca-cola i smartfony. Wrosły w kulturę Afryki i Azji równie mocno jak przywiezione z Europy czołgi i bomby. Warto posłuchać – to nie tak dalekie od tego, co znamy w Polsce.
Tekst ukazał się 17/6/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji.