Numer katalogowy

ZOHAR 124-2

Data premiery

20/05/2016

Formaty

CD/DVD

WIDT

WIDT

Numer katalogowy

ZOHAR 124-2

Data premiery

20052016

Formaty

CD/DVD

Zoharum prezentuje oficjalny debiutancki album projektu WIDT – kolaboracji audiowizualnej dwóch sióstr – Antoniny Nowackiej (muzyka) i Bogumiły Piotrowskiej (analogowe wizualizacje generowane w czasie rzeczywistym).
Album składa się z siedmiu kompozycji, z których każda ma również wariant wizualny jako pełnoprawny jej odpowiednik. Aby przekazać pełną treść i możliwości jej wpływu na odbiorcę materiał został wydany w formie zestawu CD / DVD. Album jest dokumentacją zanurzenia i rozszerzenia indywidualnych motywów z improwizowanych sesji audiowizualnych. Sesje te zostały zrealizowane z wykorzystaniem głosu, syntezatorów, efektów, jednego starego telewizora oraz analogowego sprzętu wideo, podkreślając znaczenie fizycznego procesu twórczego. Ten motywujący aspekt ciała i umysłu ma kierować siłę ludzkiego mózgu w kierunku niekończących się źródeł wyobraźni.

Cała zawartość jest równoważna z oczyszczającą drogą w kierunku podstawowego doświadczenia psychodelicznego na własnych prawach.

Zestaw CD/DVD został wydany w 3-panelowym digipaku w ściśle limitowanym nakładzie 300 szt. Za okładkę odpowiada Bogumiła Piotrowska. Miksem i masteringiem zajął się Paweł Bartnik [heavyweight.pro].

widt_wizu2

Recenzje

Freq:
Presented in a double-disc package containing both CD and DVD versions, the former holding the music in standalone album format, while the latter combines it with the visuals, which are not merely an addendum, but integral to WIDT‘s work.
Taking the DVD version as the definitive edition of WIDT, Bogumila Piotrowska deploys analogue A/V equipment to create a hypnotic wash and weave of shifting, elusive textures that flicker and flow to the music of her sister Antonina Nowacka in a glorious combination of stuck VHS lines, smeared videotape glitches and intense forms of video feedback. Which is not to suggest that the music doesn’t work on its own as an album — it most certainly does — but together, the sound and vision make for a highly engrossing trip down a retro-filtered rabbit hole.
The combination of voice, electronic music and visuals on WIDT‘s seven tracks unwind in a welter of abstraction and detailed close-ups, analogue synthesis ripples and the recursive echoes and effects applied to Nowacka’s voice. She ululates and croons wordlessly into the spiralling cathode-ray feedback, the music shifting from evocative multi-tracked swoons to the guttural drones and sprawling tape-looped weft and weave of avant-garde raster shapes drafted into the service of wordless eloquence that accompany the tumbling lysergic virtual snow-patterns on screen. This is delivered with a particular fragility on “Sole Thithu”, the electronic scuttlings, layered vocals and ever-evolving screen-shifts combining into a hypnagogic whole that is at once enthralling and sometime more than slightly unnerving as it enters into the visual cortex.
This dreamlike quality persists through the pounding rhythms of “Bardo”, where the heartbeat thud pulsates beneath the wavering imagery, before and beyond the liminal state of Buddhist practice that the title refers to, suitably meditative and (hopefully) propelling the viewer into ever-higher states of entranced consciousness. Nowacka is in particularly full-throated voice here, at times achieving an intensity worthy of Diamanda Galás as she multi-tracks herself into time-stretched ecstasies of expression.
While Piotrowska’s techniques occasionally call to mind the highly abstracted use of video by the likes of Cabaret Voltaire or numerous other artists who delved into the possibility that analogue video offered from the 1960s onwards, hers is a particular and deftly-rendered and individual style that finds the right balance between overwhelming use of saturated colour and liquid effects in continuous motion. This is particularly evident on tracks like “Joleusa” and the concluding “Aijala” where diamond and triangle motifs are subjected to increasingly powerful tensions as Nowacka sways and twitches the audio component from soft and beguiling right up to the soaringly sublime.

FYH!:
Ich debiutancka kaseta VHS okazała się hitem sprzedaży Pointless Geometry, a o samych dziewczynach pisały też zagraniczne media. Potem WIDT zajęły się różnego rodzaju współpracami, nagrywając utwory gościnne na kompilacje, a Antonina Nowacka, odpowiadająca za muzykę i wokal w projekcie nagrała płytę z Olgierdem Dokalskim, dograła kilka partii do innych albumów i na stałe dołączyła do kIRk. WIDT to ich pełnoprawne debiutanckie i długogrające wydawnictwo, które ukazuje się na dwóch płytach. CD i DVD, bo siostry Antonina i Bogumiła dzielą się obowiązkami. Pierwsza nagrała dźwięki, druga wizualizacje. Tak sprawnie działa duet, a pozytywne głosy płynące z prawa i lewa mają pełne uzasadnienie.
Zoharum, wydawca materiału, zastosował ten sam motyw, co w przypadku Minotaur / Chimera, albumu Zeniala, który ukazał się na DVD i zawierał wizualizacje do utworów Łukasza Szalankiewicza. I to jest naprawdę ciekawe rozwiązanie. No, o ile wideo idzie w parze z muzyką. Ale zarówno Zenial, jak i WIDT stanęły na wysokości zadania. Już otwierająca płytę „Soma”, a razem z nią i wizualka Bogumiły Piotrowskiej to mocny kopniak na „dzień dobry”. Eteryczne i jednocześnie bardzo głębokie melodie współgrają z analogowy, epileptycznym szaleństwem szaty graficznej. Sprzężenia i syntetyczne postukiwania oraz szamańskie wokalizy przeplatające się z operowym śpiewem Antoniny budują atmosferę albumu od pierwszych sekund. Bo to właśnie śpiew Nowackiej stanowi główną wartość wydawnictwa. To, co wcześniej mi wielokrotnie nie pasowało, na WIDT nabiera jakości, osiągając pełen wydźwięk.
„Bogurodzica”, materiał wręcz idealny na Światowe Dni Młodzieży, podbija złowrogą aurę niepewności, jaka bije praktycznie z każdego nagrania duetu. Dziewczyny dorzuciły tu dużo pogłosu, na który nachodzi czysty śpiew Antoniny. Gdzieniegdzie w tle przenikają tajemnicze szumy, które to raz rosną, to opadają. Ciekawie narracja rozwija się wraz z wyciągniętymi partiami wokalu i agresywnie penetrującymi świadomość syntezatorami. Niepokój, niepewność, jakiś taki powiew niebezpieczeństwa potęgują wizualizacje Bogumiły, nabierające coraz dziwniejsze kształty i barwy.
Hipnotyzuje też „Sole Thithu”, gdzie Piotrowska swoimi wzorami narzuca skojarzenia z Akirą i wybuchami atomowymi. Te generowane fale w parze z bąbelkowymi odgłosami czającymi się i rosnącymi w akompaniamencie delikatnego, szamańskiego i wyśpiewywanego jak mantra jednego motywu Antoniny powodują z jednej strony psychodeliczny chaos, z drugiej zaś niejako usypiają. Fajnie, naprawdę fajnie postarała się Bogumiła, tworząc obrazy śnieżno-telewizyjne, wymagające i wzbudzające skupienie. Można poczuć się jak w transie. Lub jakiejś jego formie.
Bardo, singiel – nazwijmy ten utwór w ten sposób – promujący WIDT, to jednocześnie, niestety, najsłabsza pozycja płyty. Chociaż nerwowy, niepokojący wręcz rytm, szybki i tajemniczy jednocześnie, naprawdę wpada w ucho, to jodłujący śpiew Antoniny przypomina mi, dlaczego sceptycznie podchodziłem do wcześniejszych dokonań duetu. Ale jest też „Bharpa”, która nadrabia wcześniejsze ubytki. Trochę to podobne do ANRS, czyli projektu Antoniny Nowackiej i Roberta Skrzyńskiego, czyli i kosmicznie, i kapkę idące w ambitne, minimalistyczne techno. A Bogumiła? Znów znakomicie, tworząc chaotyczne formy i kształty, impulsywnie mijające przed oczami, pozostawiając w pamięci prawdziwy rozgardiasz. „Joleusę” pominę (romb przypomina zawieszające się w latach dziewięćdziesiątych kasety wideo, które – ledwo co wypożyczone – padały zaraz przy intrze), zaznaczając tylko, że utwór równie dobrze mógłby znaleźć się na ANRS, a znowu pochwalę za „aijalę”. Słodkie gwiezdne synthy i usypiający śpiew Antoniny, a także i mieniące się różnymi kolorami trójkąty, zamykają płytę, podkreślając poziom wydawnictwa.
Bo że to dobry album pełen mrocznych, być może i apokaliptycznych melodii i równie klaustrofobicznych śpiewów, nie zapominając o tych rozstrojonych, być może także doprowadzających w większych ilościach do padaczki wizualizacjach. Słuchać głośno, oglądać na dużym rzutniku, na późną noc materiał jak znalazł.

ChainDLK:
WIDT is an audiovisual project of two sisters, Antonina Nowacka and Bogumila Piotrowska, so the visual part
of this release is not separable from the audio part. This work is based upon a fixed structure for both his
parts: the audio track is based on voice upon an electronic background based on noises and synth while the
video part is based on simple geometric figure and color manipulation. The result is as old fashioned as
coherent as it’s a way to construct an artistic experience with the minimum of the means.
The audio part of „Soma” based on the evocative processed voice of Antonina Nowacka is interpreted by
Bogumila Piotrowska with abstract geometric movement originated by a central blue line. „Bogurodzica” is
based upon modification of a blue screen almost synced with the transformation of the track when noises begin
to interfere with the voice and (ir)regular shapes with the appearence of other colors. „Sole Thithu” is
focused on modification of a circular figure obtained by his movement matching the audio structure based on
the dialectic between the voice and the noisy accompaniment. „Bardo” is apparently using the same structure
but with a rectangle and it’s slower as it has to deal with a rhythmic track whose obscurity is broken when
the voice appear and the screen begin to be noisier as the audio spectrum. „Bharpa” alternates minimalistic
parts with a black background and a red point with moving colors so it’s the background moving instead of the
red point while the audio part moves from an ascetic minimalism to an hypnotic second part based on rhythmic
noises and tones. The figure of a rhombus is the base of „Joleusa” an evocative tunes based on resonant tones
and voice and, while the sound begin more stratified, the changes in the colors begin to blur the figure
until it became no more identifiable. „Ailaja” features a triangle which appears and disappear while the
audio track unfold as the voice takes the track from a pulsing quietness to a noisy stasis.
While reworking old artistic codes, it unfold the concern that it’s not a release that aims to be ground
breaking but an idea of art based on few element to be creatively used rather to impress the listener with
void special effects. To be enjoyed without any expectation but with a clear mind. A radical release.

Ktoś Ruszał Moje Płyty

Płyta kompaktowa i DVD. Na pierw­szy ogień mu­si iść film. WIDT to kolektyw Pły­ta kom­pak­to­wa i DVD. Na pierw­szy ogień mu­si iść film. WIDT to ko­lek­tyw stwo­rzo­ny przez sio­stry: An­to­ni­na No­wac­ka śpie­wa (też w du­ecie ANRS i z ze­spo­łem kIRk) i od­po­wia­da za mu­zy­kę, Bo­gu­mi­ła Pio­trow­ska – za ge­ne­ro­wa­ne na ży­wo wi­zu­ali­za­cje. W ze­szłym ro­ku wy­da­ły ma­te­riał na ka­se­cie VHS.

Obu czę­ści WIDT na­le­ży do­świad­czać w jed­nym mo­men­cie. Co je­st bar­dziej abs­trak­cyj­ne? Ra­czej rwą­cy się, nie­prze­wi­dy­wal­ny ob­raz. Mi­mo ca­łe­go od­je­cha­nia i prze­two­rze­nia wo­ka­liz A.N. sły­szy­my wciąż ludz­ki głos, naj­moc­niej dzia­ła­ją­cy na ucho czło­wie­ka i naj­bliż­szy mu in­stru­ment. Gdy ro­bi się go mniej, przy­tła­cza­ją­cy, ma­syw­ny dźwięk syn­te­za­to­ra wpro­wa­dza nie­po­kój. Spo­dzie­wa­łem się go, ale nie te­go, że znaj­dę w nim uko­je­nie. Z A.N. w słu­chaw­ka­ch oglą­dam ob­ra­zy B.P. i my­ślę o tym, czym je­st wi­zja, z cze­go skła­da się ru­cho­my ob­raz. Świa­tło, bar­wa, kon­tra­st, szum, fak­tu­ra, tem­pe­ra­tu­ra, znie­kształ­ce­nie. Czas. Po­ję­cia wy­stę­pu­ją­ce w ty­lu dzie­dzi­na­ch, że nie­moż­li­we do ode­rwa­nia z kon­tek­stów. Pró­bu­ję dać się wchło­nąć ka­ska­dom ob­ra­zu i ka­no­nom gło­su, jak po­stać z fil­mu przej­ść na dru­gą stro­ną ekra­nu, wła­mać się.„WIDT” to nie film ani mu­zy­ka, to prę­dzej in­sta­la­cja, ar­ty­stycz­na rze­cz. To DVD je­st jak pocz­tów­ka z cza­su i miej­sca, któ­ry­ch nie ma w ka­len­da­rzu ani na ma­pie. Ob­raz i dźwięk są tam czymś wię­cej niż roz­ryw­ką, do­brem rzad­szym niż po­wie­trze.

Tekst ukazał się 24/6/16 w „Gazecie Wyborczej”

Sound Projector
WIDT is largely the work of Antonina Nowacka, a Polish creator who is a visual artist, painter, film-maker and photographer. But she also sings, and has been using her voice and synthesizer for some years to create atmospheric, abstract music which we can only describe as “haunting” – often to the point of being overtaken by a spirit or inhabited by a ghost. She is capable of that slightly solemn and deeply ceremonial dark music which we often associate with recent Polish musical acts to have come our way, including Hati, 23 Threads, and Tundra. Antonina is also one half of A.N.R.S., a duo with Robert Skrzyński, who released their self-titled record for Requiem Records this year. Plus she has performed with trumpeter Algirdas Dokalskiego in 2014, in an improvising context. On WIDT, get ready to hear seven examples of her craft, where her voice is treated with some reverb and looping effects to create endless patterns and repetitions, and the whirlpools of sound suck you in as expected, down into a gently spinning slow-motion maelstrom of ancient mystery. All the songs are done without words, and it’s all about Nowacka shaping sounds and vocalising into interesting textures. She’s trying to say something about particular mental states and moods. But she also seeks a connection with the “old songs” (whatever that may mean in Poland; perhaps a reference to folk music of the Carpathians), religious music, and opera; traces of all of these can be found embedded in the fabric of her works. More than once during today’s spin, I fancied I was hearing the dark, evil twin of Yma Sumac descending from a cold mountainside, armed with a sword.The other half of the WIDT act is Bogumiła Piotrowska, a video artist; WIDT’s complete package of son et lumière has been represented before on a CD-DVD package from Circon Int. capturing their performance at Edinburgh; and Pointless Geometry in Poland even issued a VHS cassette of their work, in 2013. The DVD here will allow you to hear all seven songs again, this time accompanied by the video art of Piotrowska. It looks like it’s exploiting video feedback effects in real time to create visuals that move in time to the voice and music; something of a familiar trope, but it’s good stuff; I like the restrained colours, the limited abstract shapes, and the highly grainy quality to the surface, which at times borders on old-school television interference. The visuals have a grittiness which some modern A/V creators have forgotten about, or deliberately try to avoid. I particularly like the black and grey blocks for ‘Joleusa’, which remind me of a test card pattern, going slightly bonkers. From June 2016.

Dark Entries
Antonina Nowacka en Bogumila Piotrowska, zussen met complementair talent, vormen samen het multimediaduo Widt. Dat woord 'multimedia’ wordt nogal snel in de mond genomen maar Widt is een pak consequenter in het gebruik ervan. Muziek en beeld staan op gelijke hoogte en dit maken ze ook duidelijk door de cd integraal ook als dvd aan te bieden. Niet voor de eerste maal overigens, hun vorige release was een VHS-cassette.
De beelden van Bogumila zijn een ware verademing in dit digitale tijdperk. Golvende kleuren wisselen af met grauwe tinten, complete fletsheid alterneert met oversaturatie. Af en toe zien we een afgelijnde geometrische vorm waarin of waarbuiten zich dan weer andere verhalen afspelen. De beelden flikkeren, stuiteren, ruisen en bevatten een heerlijke analoge warmte. Het is het soort spul dat je soms ziet in cinema’s zoals Off off of in de diepere krochten van een site zoals Vimeo. Het zijn dezelfde indrukken die we kregen toen we onze allereerste industrialoptredens bezochten. Abstractie troef en daardoor kan iedereen zijn eigen psychedelische trip beleven.
Hoe de beelden exact tot stand kwamen, benieuwt ons wel. De perstekst vertelt ons dat er wordt gebruik gemaakt van extreme vormen van video-feedback (de camera naar je beeldbuis richten) en het uitbuiten van fouten in de VHS-decodering. Voor we dit lazen hadden we het gevoel dat we keken naar het resultaat van een archaïsche videosynthesizer uit de late jaren 60.
Hoe dan ook: zeer knap werk!
De muziek kan in dezelfde lyrische bewoordingen worden beschreven. Alles lijkt zeer spontaan en zelfs een tikkeltje geïmproviseerd. We horen vooral de stem van Antonina die lekker zwaar door de effectenmolen wordt gehaald waardoor ze telkens anders gaat klinken. Hoe ze dat doet is trouwens zeer inspirerend: in plaats van de typische loop-op-loopeffecten hebben we veeleer een gevoel van cut-up en collage. Onder de stem telkens opnieuw spaarse maar uiterst efficiënte analoge synthgeluiden, soms ritmisch, soms atmosferisch.
Het gevoel dat deze muziek bijbrengt is uiterst specifiek. Je kan dit album feitelijk op verschillende niveaus beleven. Samen met de visuals is het sowieso een afdaling naar de verborgen plaatsjes in je hersenen. De stem is echter zeer etherisch van aard en bovendien erg krachtig. Antonina heeft een zeer groot bereik en kan ook heel wat effecten aan: ze zingt vooral clean, maar durft ook vibreren, gorgelen enzovoort. Extended vocal techniques zoals men zegt. Hierdoor krijg je bij momenten het gevoel alsof je naar een oude 4AD-plaat luistert (Dead Can Dance, This Mortal Coil). De naadloze vermenging van stem en effect refereren dan weer aan Christian Wolz of zelfs aan de experimentele wereldmuziek van de verbluffende Sheila Chandra (Monsoon) zoals ze die maakte op het einde van haar carrière. Tijdens verschillende luisterbeurten ervoer ik telkens iets anders. Het ene moment waande ik me in de experimentele zaal van het terloorgegane Schlagstromfestival, het andere vertoefde ik in sacrale, bijna religieuze sferen. Welke religie we hierbij aanhangen, laat aan de verbeelding van de lezer.

Mroczna Strefa
Trójmiejski kolektyw Zoharum zawsze lubił muzyczne wyzwania i odkrywanie nie tylko przed polskimi fanami wykonawców dalekich od typowej, alternatywnej elektroniki. Wystarczy prześledzić katalog tej firmy od najwcześniejszego stadium, gdy oprócz wydawnictw BISCLAVERET potrafili kontynuować przez czas jakiś serię awangardowych wydawnictw pod wspólnym tytułem „IYHHH”, a potem dołączali do swojego rostera coraz to bardziej intrygujących i często liczących się na świecie artystów, wciąż nie unikając jednak nowych, nieznanych jeszcze nazw. Do tych ostatnich należy na pewno kolaboracja audiowizualna dwóch sióstr: odpowiadającej za muzykę i wokalizy Antoniny Nowackiej oraz zajmującej się wizualną stroną Bogumiły Piotrowskiej. Ta ostatnia zajęła się również dość ascetyczną okładką, dając szansę przede wszystkim na poznanie zawartości dwóch dysków, z których składa się debiutanckie przedsięwzięcie WIDT. Pierwszy to CD, na którym znalazło się siedem eksperymentalnych kompozycji opartych na dość swobodnych, bliskich awangardzie i często ponakładanych na siebie kilku wokalizach i mocno ‘pojechanej’, acz przy tym oszczędnej elektronice. Jest w tym, paradoksalnie, szczątkowa melodyka i coś, co z jednej strony skojarzyć się może z dowolną interpretacją post-bachowskiej (od Jana Sebastiana Bacha) polifonii czy pewną taką słowiańskością quasi-folkowo brzmiącego wokalu, a z drugiej mógłby to być pełnoprawny składnik towarzyszący niektórym wystawom w centrach sztuki nowoczesnej, bowiem pomysłów i poziomu wykonawczego mogłaby chwilami pozazdrościć jedna z diw awangardy – Laurie Anderson. Sztuka mocno alternatywna ma jednak to do siebie, że skoro jest niezrozumiała dla większości, to musi być uznana za niszową, a Antonina Nowacka nie ułatwia sprawy, bo chociaż mamy tutaj tylko z tytułu kojarzącą się ze średniowiecznym, sakralno – bitewnym hymnem „Bogurodzicę”, to pozostałe utwory nie podpowiadają niczego, o czym mniej więcej mogą traktować. Onomatopeiczne moim zdaniem tytuły w rodzaju „Sole Thithu”, „Bharpa” czy „Aijala” odpowiadają mniej więcej temu, co się w nich dzieje muzycznie i wokalnie i tu po raz kolejny odnoszę się pośrednio do wspomnianej Laurie Anderson, której wkład choćby na płycie „Zoolook” Jeana Michela Jarre’a był czymś, co należy poznać, a co nie umniejsza wartości artystycznej również używającej głosu jako instrumentu Antoniny, która radzi sobie w kompozycjach różnego sortu. Czasem odnosi się też do eksperymentów Diamandy Galas czy tych mniej przyswajalnych utworów Lisy Gerard, ale to tylko takie odnośniki, które pomogą odczytać zawartość dysku audio, ale nie do końca oddają całość. Pomocne w tym nie są także obrazy video na drugim dysku DVD autorstwa Bogumiły Piotrowskiej, ilustrujące w rzeczy samej kompozycje jej siostry, ale sam zamysł połączenia dźwięków z obrazem, choć nie do końca oryginalny (przypomnijmy sobie chociażby wydawnictwo ZENIAL’a „Minotaur / Chimera”, również wydane przez Zoharum), to zdradzę pewien sekret, iż ‘WIDT” powstało na zasadzie improwizowanych sesji, na których obie panie wykorzystały jedynie głosy, syntezatory, różnego rodzaju efekty, stary telewizor i analogowy sprzęt video. To również świadczy o pewnego rodzaju odwadze i pójściu na całość. Jako ciekawostkę podam, że patronatem płytę obdarzyła między innymi TVP Kultura. Brawo!

VerSacrum
La Zoharum continua a presentare dischi all’insegna della sperimentazione piu’ radicale: questa volta e’ il turno di Widt, progetto audiovisivo dietro al quale ci sono le 2 sorelle Antonina Nowacka (musica) e Bogumila Piotrowska (effetti visuali). Di solito il problema con questo tipo di operazioni e’ che la musica non viene accompagnata da un adeguato supporto visivo, aspetto che penalizza moltissimo la fruizione del materiale. Non e’ per fortuna questo il caso in quanto il disco e’ disponibile nel formato CD/DVD allo scopo appunto di far pienmente apprezzare l’impatto della musica. Il cd e’ composto da 7 tracce ed e’ la documentazione di una “performance” improvvisata in cui la musica di Antonina Nowacka e’ ispirata da fonti audiovisive. Queste particolari sessioni hanno previsto l’uso di voci, sintetizzatori, effetti, una vecchia tv e un equpaggiamento video analogico. Lo scopo di Widit e’ quello di stimolare il cervello e l’immaginazione dell’ascoltatore. La voce della Nowacka e’ celestiale e sembra raggiungere realmente un’altra dimensione dell’essere: si tratta di musica d’avanguardia non lontana in realta’ da un certo spirito psichedelico. Alla fine degli anni’ 60 questo tipo di esperimenti erano in effetti molto diffusi: era il periodo in cui la sperimentazione si distaccava dai rigidi formalismi della scuola di Darmsdat per esplorare nuovi territori. Il minimalismo dei vari Philip Glass, Steve Reich e, in particolare Terry Riley era in pieno fermento e ispirava nomi come Alvin Curran, uni dei fondatori dello storico progetto Musica Elettronica Viva. “Widt” e’ una sorta di viaggio mentale che vuole essere un’esperienza di ascolto profondo e far raggiungere un nuovo stato di coscienza del se”. Come si diceva e’ pero’ necessario accompagnare l’ascolto con il supporto visivo del DVD: il “viaggio” metale sara’ in questo modo garantito. Il cd/dvd esce in un’edizione strettamente limitata a 300 copie in una raffinata copertina – disegnata da Bogumila Piotrowska – in 3-panel digipack.

Dark Room Rituals:
Голос, как идеальное средство для передачи экстатических, почти религиозных состояний, и видеоарт как верное подспорье для привлечения вашего внимания с последующей разблокировкой спящего подсознания абстрактными образами. Польский лейбл «Zoharum» представляет свой новый, интерактивный релиз: «WIDT», проект двух сестер, Антонины Новачкой и Богумилы Питровской, вышел в двухдисковом издании, на CD и DVD. Первый диск, понятное дело, для прослушивания: Антонина, творческое кредо которой обозначено как «вокалист-экспериментатор», исполняет и записывает свои, по- большей мере, бессловесные, вокализы, параллельно извлекая из синтезатора различные шумы и звуки. Свой голос она тоже пропускает через цепочки эффектов, дробит фразы на отдельные звуки, которые многократно копирует, накладывает друг на друга, образуя множащиеся, бесконечные петли. Ее сестра в это время работает с аналоговым телевизионным изображением и тоже склонна к обильному использованию эффектов и фильтров, создавая мягкие, чуть зашумленные, постоянно меняющиеся изображения – на вскидку, такие видеовставки в свое время любили, еще где-то в середине восьмидесятых, использовать в различных телепередачах, и в ту пору они казались революционными.
Если мыслить логично, то начать знакомство с творчеством сестер лучше, конечно, с DVD – так вы сможет оценить замысел в полной мере. Но, если задуматься, мелькание телеэкрана в стиле заставок к «Кунг Фьюри» может несколько отвлекать от голосовых манипуляций – а они хорошо идут именно тогда, когда ваше внимание, отключенное от окружающего мира наушниками, сосредоточено только за них. Антонина охватывает сразу несколько вокальных «школ»: начало альбома близко к канонам церковных песнопений, затем в дело вступает архаичная ритуальность восточных религий («Bardo», кстати, один раз за весь альбом, заходится повышенным сердцебиением ритма), а следом (или параллельно? или вместо? сложно разобрать эту лингвистическую вязь) мы слышим почти что оперный вокал. Согласитесь, такое многообразие подкупает, особенно если добавить сюда эмоциональной надрывности, которую не могут погасить синусоиды электроники, ровный, монотонный шум, сложная мозаика синтезаторных пощелкиваний/потрескиваний, то взлетающих до уровня IDM’ных наворотов, то растворяющихся в монотонном гуле. Интересный релиз, если вы неровно дышите к подобным интерактивным перфомансам и прочей экспериментальной музыке для инсталляций. Местами голос и то, во что он превращается, способен пролезть глубоко в душу, вызывая странные, но искренние переживания, давая почти что психоделический эффект.

Polyphonia:
W audiowizualnym projekcie WIDT Antonina Nowacka (kIRk, A.N.R.S) łączy brzmienia syntezatorów, głos, rozmaite efekty, odgłosy starego telewizora i analogowy sprzęt wideo. Z kolei jej siostra, Bogumiła Piotrowska, zajmuje się generowaniem w czasie rzeczywistym analogowych wizualizacji. Oba te aspekty pojawiły się na ich pierwszym wydawnictwie „WIDT”. W tym podwójnym zestawie mamy też płytę DVD z wizualizacjami Piotrowskiej.
Wokalne eksperymenty Nowackiej są niczym połączenie Agaty Zubel z Lisą Gerrard (Dead Can Dance). Od strony muzycznej nagrania wymykają się oczywistym skojarzeniom, choć niewątpliwie charakterystyczny śpiew artystki (momentami operowy) oraz elektroniczne kompulsje wydobywane z syntezatorów i elektronicznych efektów, czynią z tego przedsięwzięcia odrębny byt w stosunku do tego, co już znamy z rodzimej sceny eksperymentalnej.