Numer katalogowy

ZOHAR 016-2

Data premiery

20/01/2011

Formaty

CD

[haven]

Amity

Numer katalogowy

ZOHAR 016-2

Data premiery

20012011

Formaty

CD

Piąta płyta jednego z ciekawszych projektów na polskiej scenie niezależnej w barwach Zoharum. Ten album może stanowić spore wyzwanie dla dotychczasowych fanów [haven]. 'Amity’ to odważna podróż przez różnego rodzaju muzyczne krainy. [haven] z dużym wyczuciem łączy elementy muzyki tanecznej z ambientem oraz eksperymentalną elektroniką. Całość, doprawiona orientalną przyprawą oraz pięknym głosem Magdy Głockiej stanowi atrakcyjną alternatywę nie tylko dla osób poruszających się w przestrzeni muzyki niekomercyjnej. Amity to zdecydowanie najbardziej przystępna pozycja w dyskografii poznańskiego projektu, który po przygodzie w amerykańskim labelu Tympanik Audio ponownie wraca na polski rynek wydawniczy.

Tracklista

1. I let my love go
2. Somewhere in the middle east
3. Jerusalem under fire
4. Nothing to go on
5. No way to exit (modern city lament)
6. THC
7. Transmission
8. Great big ocean
9. After the sunset
10. Wake up
11. The knife
12. Final cut

Recenzje

Darknation
To już piąta płyta [haven]. W zasadzie na każdej Marcin Jarmulski nie schodził poniżej swojego wysokiego poziomu. Na najnowszym krążku, którego wydawcą jest trójmiejskie Zoharum Records, jego muzyka wydaje mi się najbardziej przystępna. Album wchodzi już za pierwszym przesłuchaniem. Z ”Plastic” nie było już tak łatwo, potrzebowałem trochę więcej czasu by się oswoić. Ale to żaden zarzut, po prostu „Amity” to nieco inna bajka..
Nie wiem, czy to przez moje w ostatnim czasie ogólne zmęczenie życiem, ale „Amity” działa na mnie mocno relaksująco i trochę jakby sennie. Muzyka pozwala się oderwać i zapomnieć, na chwilę…
Fajne, nienachlane melodie, wplecione w zmienne, czasem taneczne rytmy (hip hopowe?), szczypta ambientu i eksperymentalnej elektroniki. Te elementy dla niektórych mogą wydawać się wzajemnie wykluczające, ale tutaj wszystko współgra jak należy i tworzy nietypową całość. Szczególnie podobają mi się orientalne wpływy, które bardzo fajnie brzmią i stanowią już charakterystyczny element muzyki tworzonej przez Marcina.
Trzeba wspomnieć o nowym członku [haven] czyli Magdzie Głockiej, która w kilku kawałkach wykonała zawodowe wokalizy. Jej głos brzmi naprawdę dobrze, dzięki niej ta nowoczesna muzyka nabrała mocno melancholijnej atmosfery.
Ogólnie całość brzmi na piątkę i z czystym sumieniem zachęcam Was do zakupu. Zoharum przygotował zawodowego digipacka, także z głośników i na półce „Amity” prezentuje się bardzo dobrze. Trzeba jeszcze polecać?

Metalcentre
W 2009 roku [haven] zyskał miano zespołu, gdyż początkowo był to jednoosobowy projekt. Obecnie niektórzy określają [haven] jako jeden z najlepszych zespołów polskiej sceny muzyki niezależnej.
„Amity” to kolejny krążek syntetyzujący zimne, nieorganiczne analogowo-elektroniczne dźwięki z elementami muzyki etnicznej i folkowej. Wcześniej miałem okazję słyszeć ARKONĘ (ale nie tą Metalową)… W przypadku [haven] – pomiędzy transowo-hipnotycznymi loopami i samplami wyłaniają się orientalne śpiewy (zarówno blisko- jak i dalekowschodnie) oraz perkusyjne rytmy. O ile wspomniana ARKONA nie przypadła mi do gustu, to kompozycje zawarte na „Amity” zaciekawiły mnie. Być może dlatego, że w przypadku [haven] słychać bardzo wyraźny wpływ muzyki Wschodu, która została bardzo ciekawie spleciona z przeróżnymi dźwiękami muzyki elektronicznej i Noise. A zatem doszło tutaj do przedziwnej fuzji… Można powiedzieć „Electro met Ethno”… co stworzyło mroczny klimat, z jednej strony zimny, nieorganiczny i futurystyczny, a z drugiej strony – głęboki, wręcz mistyczny… „Amity” przedstawia muzyczny dualizm – spotkanie ducha z materią… „Amity” ukazuje ambiwalentne spojrzenie na muzykę, która jest równocześnie syntetyczna i żywa.
Muzyka [haven] skłania do głębszych refleksji, może posłużyć jako tło do relaksacji, medytacji czy wizualizacji… Dzięki „Amity” przypomniałem sobie, że mimo, współczesnego zgiełku i pędu za materializmem nadal tkwi w nas boski pierwiastek.

Psychozine
Z tego co przeczytałem o tej formacji w materiałach dostarczonych przez wydawcę Zoharum Rec. jest to już piąta płyta dorobku tej formacji. Dodatkowo zawiera ona „najbardziej strawną” mieszaninę dźwięków. Nie wiem czy nazwałbym ten miks, przekrojowym zaczynającym się gdzieś w dźwiękach muzyki tanecznej a kończący się na ambientowej awangardzie elektronicznej. Nie jestem znawcą muzyki, taneczno – klubowej, jednak to co proponuje nam [haven] nie jest w moim rozumieniu takową. Ta muzyka jest bardziej, undergroundowa, niezależna pisząc wprost moim zdaniem bardziej ambitna! Można zapewne przy niej się pobawić na parkiecie ale stanowczo nie będzie ona odpowiadać wszystkim fanom tej śmieciowej muzyki, pozbawionej charakteru lecącej w klubach. Dodatkowo wzbogacający album „Amity” efektowny wokal Magdy Głockiej, sprawia, że słucha się tego krążka z dużą przyjemnością. Kawałki nawiązujące w stylistyce do ambientu i chłodnej elektronicznej stylistyki, też są niczego sobie. Płyta ta jest bardzo przyjemnym materiałem do przesłuchania w tych chwilach gdy chcemy oczyścić myśli i poczuć się swobodnie i lekko. Zachęcam wszystkim nie bojących się odważnych ruchów do pogrzebania w necie i zapoznania się z muzyką [haven].

Mroczna Strefa
Ciekawe wydawnictwo wydało na świat poznańskie [haven]. Płyta „Amity” jest ich piątą produkcją. Po współpracy z amerykańskim Tympanik Audio, przyszła kolej na zasilenie stajni rodzimej wytwórni Zoharum. Jak przystało na tradycję polskiego rynku muzycznego – ciekawsze i bardziej ożywcze projekty oczywiście generuje scena niezależna. „Amity” to nieco odbiegająca od poprzednich wydawnictw płyta. Na wydawnictwie znalazło się 12 utworów. Interesujący, piękny vocal Magdy Glockiej jest dodatkowym atutem. Całość albumu jest kompozycją efektownych kleksów dźwiękowych, niespiesznie biegnących swoim upatrzonym wcześniej torem w nieograniczona przestrzeń. Olbrzymia doza wyczucia pozwala na delikatne wkomponowanie elementów prawie dance, nieco orientu i eksperymentalnych smaczków połączonych z ambientem. Śmiało mogę powiedzieć, że to propozycja odważna. Charakterystyczne, krótkie frazy są delikatnie, ale i stanowczo wzbogacane przy powtórkach. Trochę w tym wszystkim i wyciszonej statyki, trochę przeniesienia ciężaru wyjściowego poza granice początkowe, poza nacisk na dźwięk. Ważna jest tu przestrzenność kompozycji i brzmienia. Chociaż osobiście skłaniam się bardziej ku cięższemu brzmieniu i bardziej odpowiada mi dark ambientowa nuta, skąpana w mega niskich dronach i stylu LUSTMORD – to z przyjemnością przesłuchałam „Amity”, stanowiącą odskocznię od codzienności i utartych schematów i ram muzycznych, w które się wpada z czasem. Było dobrze.